środa, 24 grudnia 2014

7 tygodni ( i 4 dni)

Zbliża się końcówka drugiego miesiąca, więc szybkie podsumowanie, bo trzeba się szykować na wigilię :) Dawka wciąż 60 mg dziennie.

Efekty Uboczne
  • To co zwykle, czyli wysuszone usta
  • Wysuszone oczy
  • Gorszy nastrój
  • Skóra sypie się z głowy
  • Włosy są suche jak siano i przerzedzone.
Poza tym spokój


Jeśli chodzi o moją skórę na twarzy, to
  • Od około 5 dni nie wyskoczyła mi żadna krosta na lewym policzku i wszystkie nierówności i pozostałości po krostach wygładziły się. Zostało tylko spore pole blizn, których nie będę mógł się zapewne pozbyć dopóki nie skończę kuracji (wszystkie zabiegi, polegające na ścieraniu skóry na twarzy nie są zalecane biorąc pod uwagę stan w którym jest moja skóra podczas przyjmowania izoteku).
  • Na prawym policzku, który zresztą niedawno chwaliłem, wyskoczyły 4 niewielkie krosty, ale denerwują mnie niezmiernie i sprawiają, że policzek nie jest już tak gładki.
  • Czoło czyste.
  • Na lewej skroni, jedna,niewidoczna już prawie, krosta.
  • Nos i broda czyste.
Czekam aż wysypy przestaną być tak denerwujące
i nie będę musiał się nimi już przejmować. Na szczęście są
coraz mniej agresywne, więc mogę powiedzieć
że zaczyna się poprawiać.
Tyle. Widzimy się za tydzień!
Wesołych Świąt i udanego sylwestra :)

niedziela, 14 grudnia 2014

6,5 tygodnia na Izoteku

Przejdę od razu do rzeczy:

Przy dawce (od tygodnia) 60 mg na dzień (3 tabletki)
  • Blizny blakną, ale nadal są mocno widoczne.
  • Prawy policzek jest na piątkę z plusem. Nie wyskakują mi tam już duże krosty, jedynie sporo blizn, ale dajmy temu czas.
  • Lewy policzek niedobrze na razie. Trzy czerwone, duże powierzchniowe krosty i dwie podskórne bezbarwne. Rzucają nawet cień na mojej twarzy, więc to nie wygląda dobrze.
  • Ogromne krosty pod prawym okiem, oraz wągry poznikały.
  • Dwie duże krosty pod lewym okiem + jedna na kości jarzmowej.
  • Skóra z ust schodzi bardzo intensywnie i nieprzyjemnie.
  • Na czole dwie widoczne krosty, pozostałe są podskórne i niespecjalnie widoczne.
  • Pogorszenie nastroju i ogólne rozleniwienie. Nie chce mi się ćwiczyć i czasami nawet w ogóle wstawać z łóżka. Czuje się rozbity.
  • Pogorszyły mi się stopnie w szkole, bo nie chce mi się uczyć, ani nawet chodzić na zajęcia. Zrobiłem się mniej towarzyski i bardziej małomówny.

Trądzik od strony psychologicznej.

Ostatnio zacząłem rozmyślać o psychologicznych aspektach trądziku. Doszedłem do wniosku, że jeśli chodzi o wpływ na stan naszego zdrowia fizycznego, to trądzik nie jest schorzeniem niebezpiecznym (no może poza bardzo ciężkimi przypadkami). Dotyka on jednak o wiele bardziej wrażliwej części człowieka. Należę do tej grupy ludzi, którzy przejmują się tym, co mówią inni i ich opiniami. Wyobraźcie sobie jak czuje się człowiek, który słyszy codziennie w szkole teksty w stylu:" Od kiedy ty masz takie krosty?" czy " Ale Cię wykrościło!", albo mój ulubiony: " Co Ci się stało z twarzą?" :D.

Mimo, że niektórzy ludzie robią to nieświadomie i nie wiedzą, że ta osoba zmaga się ze swoją chorobą i jest jej z tym bardzo ciężko, to jednak takie słowa mocno smucą. Każde takie gadanie psuło mi humor na resztę dnia. Na szczęście szybko mi przechodziło, kiedy wracałem do domu i mogłem w końcu zakryć te paskudne krosty kremem przeciwtrądzikowym, ahh.

Niestety są na tym świecie ludzie dotknięci trądzikiem, którzy nie znoszą takich uwag zbyt dobrze.
Nie chcą wychodzić z domu, a w niektórych przypadkach są w stanie po prostu popełnić samobójstwo.

Myślę, że ten post da trochę do myślenia ludziom, którzy żartują sobie z pryszczatych twarzy swoich znajomych. A tym, których te żarty dotyczą, dam radę. Nie przejmujcie się ludźmi, którzy gadają takie rzeczy. Każdy kto traktuje was w ten sposób, najpewniej nie doświadczył w życiu tego problemu, więc kompletnie nie ma pojęcia o psychicznym obciążeniu, z jakim wiąże się trądzik.

Więc nie przejmujcie się nieprzyjemnymi komentarzami i nie poddawajcie się w walce z własną twarzą. Jestem pewien, że za kilka miesięcy ( zostało jeszcze 5!!!) będę mógł wreszcie napisać posta:
Nareszcie mam czystą skórę! Zero blizn, zero krost, w końcu mogę cieszyć się życiem!
Tak samo każda inna osoba, która przyjmuje izotretynoine pod jakąkolwiek postacią.
Proces jest trudny, ale efekty się opłacą.

Trzymajcie się!

wtorek, 9 grudnia 2014

Obecny stan (6 tydzień na izotretynoinie)

Stan skóry jest o wiele lepszy niż był np. tydzień temu. Zwiększyłem dawkę do 3 tabletek dziennie. Zanim będzie lepiej niż przed kuracją będę musiał jeszcze długo poczekać, chociaż blizny na lewym policzku powoli się goją, zostawiając po sobie zagłębienia w skórze. Prawy policzek też nieźle, chociaż wciąż pod skórą są 3 wyczuwalne, zaczerwienione górki (+ jeszcze sporo blizn). Od kiedy zaczęły opuszczać mnie ostre wysypy i krosty powoli ustępują, to widzę teraz jakim pobojowiskiem stała się moja skóra. Cóż... zanim będzie w końcu względnie czysta, czekają mnie jeszcze długie miesiące. Przynajmniej od kilku dni nie wywala mi tych ropnych olbrzymów.
  • Pod prawym okiem, jakiś tydzień temu pojawił mi się ogromny, podskórny, czerwony pryszcz. Wyglądał trochę, jakby ktoś włożył mi małą fasolkę pod skórę i pomalował ją na czerwono. Masakra. Ostatnio bardzo zmalała i opróżniła się z zawartości, co bardzo mnie cieszy, gdyż wyglądała tragicznie.
  • Na lewym policzku średniej wielkości krosta niedaleko od nosa.
  • Nos w 100% wolny od wągrów! Bardzo mnie to cieszy, bo miałem z tym problem jeszcze przed trądzikiem.
  • Czoło bardzo się poprawiło.
  • Krosty postanowiły opuścić jednak moje kości jarzmowe.
Efekty uboczne, z którymi się borykam:

  • Mega wysuszone, bolące, piekące i ściągnięte usta.
  • Skóra na policzkach schodzi i bardzo to widać.
  • Problemy z widzeniem w nocy i bardzo wysuszone oczy.
  • Duże pogorszenie nastroju, depresja i agresywność. Ostatnio często zdarza mi się wybuchać gniewem i ciężko mi powstrzymać się przed przywaleniem komuś. Na szczęście za każdym razem mi wychodzi (uff). Do tego myśli samobójcze (bardzo rzadko).
  • Bóle pleców i kości w nogach.
  • Do niedawna potworna wysypka na dłoniach, która na szczęście zeszła po jakichś dwóch tygodniach (nie wspomniałem o niej wcześniej, zapomniałem :) )

Czekam cierpliwie na dzień, w którym w końcu będę mógł powiedzieć, że moja skóra w końcu wygląda lepiej niż przed rozpoczęciem terapii. Jak na razie jest tylko trochę lepiej niż w najgorszych chwilach. Twarz nawilżam Cetaphilem, a myję Physiogelem i tonikiem Benzacne.
Czasami punktowo traktuję pryszcze amolem, jak widać z tego co napisałem, wydaje się działać :)

CZEKAM! :P

poniedziałek, 1 grudnia 2014

1 Grudnia, czyli równo miesiąc od rozpoczęcia kuracji.

Dzisiaj minął równo miesiąc, od kiedy biorę dziennie dwie tabletki Izoteku. Przede mną jeszcze jakieś 6/7 miesięcy kuracji i mam nadzieję, że w miarę szybko to zleci :) Co zmieniło się na mojej twarzy od 1 listopada? Tak jak przewidywała ulotka, czyli:

  • Duże pogorszenie. Izotek wyrzucił spod mojej skóry wszystkie syfy itd. trądzik rozprzestrzenił się mocniej na prawy policzek i czoło.
  • Zniknęły mi wągry na nosie (!!!!!! :D)
  • Skóra schodzi mi warstwami zarówno z twarzy jak i z ust.
  • Całkowity brak krost na karku i plecach, z czym wcześniej też się zmagałem.
  • Wyschnięta śluzówka nosa, z którego raz leciała mi krew podczas kuracji.
  • Oczy szybko wysychają, co jest oczywiście dosyć nieprzyjemne.
  • Różne psychiczne jazdy. Ogółem zdarza mi się po prostu zachowywać jak kobieta w ciąży. To znaczy, że mam częste wahania nastrojów i dziwnie się z tym czuję.
  • Myśli samobójcze przy jakichś ostrzejszych wysypach.
  • Nie wyskakuje mi już tyle krost na środkowej części policzków, więc blizny powoli blakną. Tworzą się za to krosty na lewej kości jarzmowej i niekoniecznie chcą stamtąd zejść.
Ogółem nie jest to łatwa kuracja, ale w mojej desperacji byłbym gotów nawet na gorsze efekty uboczne. Byle tylko trądzik zszedł z mojej twarzy i nie wracał już nigdy tak silny.

Wierzę, że będzie dobrze.

niedziela, 30 listopada 2014

Hej :)

       Zanim przejdę do mojej trądzikowej historii, chciałbym powiedzieć coś o sobie :)Mam 15 lat i jestem chłopakiem. Lada moment przyjdzie liceum, a przez ostatnie trzy miesiące moja cera znacznie się pogorszyła. Jeszcze w lipcu miałem czystą skórę, a krosty wyskakiwały mi w częstotliwości jednej na miesiąc. Od początku trzeciej gimnazjum było już tylko gorzej. Całkowicie nie wiem czym mogło być to spowodowane i nie wiedziałem jak z tym walczyć. Moja mama chciała smarować mnie najróżniejszymi kremami (Benzacne, Acnemycin) ale ja byłem dosyć oporny ;)
Niby jestem w tym wieku, w którym trądzik jest rzeczą normalną, ale dojrzewam już od dobrze kilku lat, więc nie wiem czemu akurat teraz to nagłe nasilenie.


  • Do rzeczy, w sierpniu, wrześniu i październiku zauważyłem, że na lewym policzku zaczynają tworzyć się jakieś zmiany. Od pojedynczych krost pod koniec sierpnia, do zaognionego pola minowego pod koniec października. Stwierdziłem, że jeśli nic z tym nie zrobię, moja cera będzie wyglądać coraz gorzej z każdym kolejnym miesiącem. Październik zacząłem mocnym postanowieniem, że będę zwalczał mój trądzik na lewym policzku (powoli zaczynał się też pojawiać na prawym). Smarowałem to różnymi maściami ale było już za późno. Trądzik rozhulał się na mojej twarzy na dobre. Wyglądało to naprawdę okropnie. Wcześniej słyszałem dużo komplementów o mojej urodzie, a końcówka października była okresem, kiedy najchętniej schowałbym się w domu i nie wychodził przez najbliższe kilka miesięcy. Moja mama nie chciała stać z boku i przyglądać się mojemu nieszczęściu, więc zasugerowała mi kurację czymś silniejszym. Jestem dosyć dziwnym przypadkiem, gdyż nigdy nie byłem z moim problemem u dermatologa, ani nie brałem wcześniej żadnych antybiotyków. 


                                                             Listopad



  • Po kilku dniach rozmyślania, przyjąłem propozycję mamy i rozpocząłem kurację lekiem, zwanym Izotek. Trochę się bałem, bo słyszałem o wielu efektach ubocznych, ale jestem dosyć odporny i mam silny organizm. Od dwóch lat zajmuję się kalisteniką, więc zbudowałem naprawdę mocne ciało. Nie chodziłem też na żadne badania. Po prostu zawierzyłem mojemu organizmowi, że jakoś przejdziemy tą kurację. Zacząłem od jednej tabletki dziennie, ale stan skóry strasznie się pogorszył. Dostałem wysypu na prawym policzku i na czole + skóra zaczęła schodzić dosłownie warstwami :( Kiedy doda się do tego jeszcze moje okropne wągry na nosie, można otrzymać najgorszą cerę w całej szkole. A mi zależało na tym, żeby po prostu dobrze wyglądać.

Może brzmię jak baba, ale każdemu facetowi, mniej lub bardziej, na tym zależy :P


Moja skóra była potwornie sucha i wyskakiwały na niej takie suche, twarde krosty, które zostawiały po sobie nie lada blizny. Wstyd potworny. Próbowałem jakoś zakryć je podkładem (pomagała mi w tym siostra) ale i tak były widoczne liczne wybrzuszenia na powierzchni skóry itp. Z pomocą przyszły mi filmiki na YouTube, które również podrzucała mi siostra. Pokazała mi, jakimi kosmetykami muszę dbać o moją uwrażliwioną przez Izotek skórę. Tak więc tata kupił mi w aptece Physiogel (czy jakoś tak) i Cetaphil. Preparaty do mycia i nawilżania skóry wrażliwej i trądzikowej. Od razu poczułem różnicę i moja skóra zrobiła się wyraźnie gładsza. Dodatkowo Cetaphil zapobiegał mojemu tragicznemu łuszczeniu się skóry, więc moja cera od razy wyglądała troszkę lepiej. Jednak do momentu, kiedy w połowie miesiąca wyjechałem na dwa dni i bardzo zaniedbałem pielęgnację twarzy. To już wystarczyło, żeby, po powrocie, obsypało mnie krostami jak pole na wiosnę.
 
Mimo upływu dwóch tygodni po rozpoczęciu kuracji Izotekiem, dostałem dużych, podskórnych zbiorników i kilku średniej wielkości, czerwonych krost na obu policzkach i czole. Ogółem, nie było źle. Było POTWORNIE. To był trzeci, najgorszy w listopadzie tydzień leczenia Izotekiem. Po powrocie do domu, kiedy patrzyłem w lustro chciało mi się autentycznie wyć albo wyskoczyć przez okno (Izotek wpływa też negatywnie na samopoczucie i powoduje różne takie jazdy). Wtedy jednak zastanowiłem się, co mogło być przyczyną aż tak ostrego wysypu na mojej skórze. Doszedłem do wniosku, że podczas mojego wyjazdu, żywiłem się samymi śmieciami. To znaczy chipsami, ciastkami i białym pieczywem z supermarketu :D

Stwierdziłem, że to, co jem musi mieć jednak jakiś wpływ na stan mojej skóry i czwarty tydzień opierał się na tym, że jadłem tylko i wyłącznie pieczywo żytnie, miód, jabłka, pomarańcze, kaszę i różne tego typu (w miarę beztłuszczowe) rzeczy. Ku mojemu zaskoczeniu nie wyskoczyła mi żadna poważna i widoczna krosta! Blizny goiły się przez cały tydzień, kiedy to (kilka dni temu) trochę sobie odpuściłem. Zacząłem jeść różne inne rzeczy, których nie powinienem był jeść. Od razu pojawiły mi się trzy krosty na prawym policzku i kilka na lewej kości jarzmowej. Na szczęscie, dzięki izotekowi, krosty były wysuszone i szybko zaczęły się goić. Ogromnym plusem jest też to, że poprzez złuszczanie skóry Izotek oczyscił mi nos (prawie całkowicie) z wągrów :)

Tak minął mi cały listopad mojej walki z trądzikiem. Poniżej umieszczę trzy zdjęcia mojej twarzy z trzeciego tygodnia kuracji.
Od teraz będę zamieszczał wpisy za każdym razem, kiedy z moją skórą stanie się coś wartego wspomnienia.


   (JEŚLI KTOŚ JEST WRAŻLIWY NA NIESMACZNE WIDOKI NIECH NIE OTWIERA!!!)
       
                                                                               lewy

                                                                               prawy

czoło